Prognozy MEN na rok 2040

MEN promuje reformę oświaty w dość oryginalny sposób. Zamiast rozmawiać o tym, czego się boją nauczyciele, uczniowie i rodzice, ministerstwo zalewa nas reklamą roku 2040. Przekonuje, że za 23 lata dzisiejsi uczniowie będą szczęśliwi i bogaci (info i reklama tutaj).

Jakiś czas temu gościł w moim liceum specjalista od prognozowania ekonometrycznego. Uczniowie bardzo chcieli wiedzieć, jakie studia wybrać, aby mieć gwarancję sukcesu, czyli wielkiej kariery i wielkich pieniędzy. Profesor powiedział, że przewidywanie przyszłości ma w nauce ograniczony sens i jedynie w krótkim wymiarze, np. 3-5 lat (duże prawdopodobieństwo). Im bardziej wydłużamy czas prognozy, tym wyniki są mniej pewne. A przy prognozowaniu dłuższym niż 20 lat trzeba mieć świadomość, że niczym się ono nie różni od wróżenia z fusów. A zatem reklama szczęścia, jakie da dzieciom reforma, to czyste mydlenie oczu.

Kompletnie nie mamy pojęcia, co będzie w roku 2040. Reklama MEN nie pokazuje żadnej przyszłości, a jedynie chorobliwą skłonność Anny Zalewskiej do bycia wróżką. Podobnie zachowuje się minister we wszystkim, czego się dotknie, po prostu wróży na potęgę, np. że nie będzie zwolnień nauczycieli, że uczniowie nie stracą, ale zyskają na zmianach, że będzie lepsza podstawa programowa, lepsze lektury i lepsze podręczniki. Specjaliści alarmują, że zapowiada się odwrotnie, a minister nie słucha ostrzeżeń, tylko wciąż wróży: rok 2040 będzie szczęśliwy, naród bogaty, a Polska pełna siły. Jakieś pytania do dobrej wróżki?