Dzień Nauczyciela na czarno

Nauczyciele pytają, jak powinni zachować się 14 października. Czy powinni zawiesić protest, świętować, jakby nic się nie działo, czy dać wyraz swojemu niezadowoleniu? Może chociaż ubrać się na czarno?

ZNP daje swoim członkom wolną rękę. Związek niczego nie organizuje, ale też nie zabrania. Właśnie do szkół wpłynęły odpowiedzi z centrali, która wyjaśnia, że wszystko w rękach komórek szkolnych. Jeśli oddział chce protestować, niech to robi. Formę też może wybrać samodzielnie, np. zorganizować zebranie związkowe, wywiesić flagi lub przyjść ubranym na czarno.

Mam wrażenie, że centrala obraziła się na nauczycieli i próbuje swoją decyzją pokazać, że teraz kolej na szeregowych członków. Góra zrobiła swoje, zorganizowała kilka dni temu pikiety, teraz niech uaktywnią się szkolne doły. Tak to przynajmniej wygląda z perspektywy pokoju nauczycielskiego. Odebrałem propozycję ZNP jako „róbta, co chceta, na nas się nie oglądajcie”.

Nie jestem zwolennikiem wysyłania ludzi samopas. Bez przywództwa protesty nauczycieli będą śmieszne. I tak zostaną odebrane przez społeczeństwo – jako śmiechu warte. Trudno traktować poważnie niezorganizowane akcje jednej z największych w kraju grup zawodowych. Przecież nauczyciele tworzą półmilionowe środowisko, która może i powinno kształtować oświatę w Polsce, a nie kółko niezadowolonych frustratów, co tylko psioczy i zrzędzi, ale niczego nie potrafi ani przeforsować, ani zatrzymać. Albo powinniśmy iść kupą na MEN, albo wcale. W Dniu Nauczyciela planuję przyjść do pracy w stroju galowym, w 70 proc. na czarno, i to nie jest żaden protest.