60 tysięcy poprawia maturę i idzie na studia

Ok. 60 tysięcy osób pisze dziś egzamin poprawkowy. Większość z matematyki (ponad 52 tys.), trochę z języka polskiego i języków obcych. Maturę ustną poprawia od jutra do piątku mniej niż 4 tys. osób. Za wszystkich trzymają kciuki nie tylko krewni i znajomi, ale przede wszystkich pracownicy szkół wyższych. Poprawiający maturę to przecież przyszli studenci. Oby im się udało!

Liczba studentów pierwszego roku może wzrosnąć o jakieś 20 proc. Jest więc o co się bić. 60 tys. kandydatów do studiowania mogłoby uratować niejedną szkołę wyższą przed upadłością. Szkoda marnować taki potencjał. Uczelnie od lat forsują pomysł, aby matura należała się każdemu, kto do niej podejdzie, czyli de facto wszystkim absolwentom szkoły średniej. Udało mu się skończyć liceum czy technikum, zatem coś sobą reprezentuje. Po co rzucać absolwentowi kłody pod nogi, każąc mu zdawać maturę na poziomie 30 proc i więcej? Niech uczelnia decyduje, czy chce mieć studenta z wynikiem maturalnym 0 procent? Chce, to już jej problem.

Pracowników zagrożonych uczelni proszę o trochę cierpliwości. Nie tylko wasze interesy są ważne. Egzamin maturalny to żyła złota dla kilkudziesięciu tysięcy pracowników – urzędników, ekspertów, egzaminatorów itd. Wszystko idzie w dobrym kierunku, tylko wymaga czasu. W CKE trwają prace nad wymyśleniem matury, która zdawałaby się niejako sama. Najtęższe głowy w kraju próbują stworzyć test, którego nie można by rozwiązać źle. Pytania mają być tak skonstruowane, że gdziekolwiek zaznaczy się odpowiedź, zawsze będzie dobrze. To może być przełom w edukacji, dlatego warto czekać.

Info o poprawkowej maturze tutaj.