Jedna szkoła – dwa budynki

Koniec marzeń z prowadzeniem szkół tylko dla klas 5-8. Minister edukacji pozbawiła nadziei gimnazja, które planowały się przekształcić w podstawówki dla starszych dzieci.

Gimnazjum może przetrwać, o ile istnieją takie potrzeby lokalowe, jako część szkoły podstawowej. Obie placówki muszą się połączyć i tworzyć jeden organizm. Oznacza to jedną dyrekcję i jedno ciało pedagogiczne, chociaż pracujące w dwóch budynkach.

Nauczyciele z gimnazjów mogą dalej pracować, zapewne nie wszyscy, natomiast na pewno swoje stołki stracą dyrektorzy. Ostateczne decyzje, kto zostaje, a kto odchodzi, podejmują w przypadku szkół publicznych organy prowadzące, czyli gminy.

Więcej swobody mają gimnazja niepubliczne. Mogą się przekształcać w szkoły podstawowe, ale pełne. Oferujące naukę w klasach 1-8. Najtwardszy orzech do zgryzienia mają właściciele gimnazjów i liceów, którzy obie szkoły prowadzą łącznie w jednym budynku. Naukę w takim miejscu pobierają dzieci od 13 do 19 roku życia. Po zmianach byłyby to szkoły – podstawówka i liceum – dla osób od 7 do 19 lat, czyli masa problemów. Z czegoś lepiej zrezygnować.

O kosztach tych zmian Anna Zalewska nawet się nie zająknęła (szczegóły tutaj).