Ten wstrętny PESEL

Raczej nie będzie problemu z zebraniem stu tysięcy podpisów pod projektem ustawy gwarantującej wypłatę nauczycielskich wynagrodzeń z budżetu. Koleżanki i koledzy w szkole chętnie podpisują, nawet nie trzeba tłumaczyć, o co chodzi, gdyż każdy wie (szczegóły inicjatywy tutaj).

Gdyby tylko chodziło o podpisy, poparcie byłoby 100-procentowe. Niestety, trzeba jeszcze podać PESEL, czyli ujawnić wiek, a z tym niektórzy mają wielki problem. Uważają bowiem, iż wyglądają o wiele młodziej, niż to wynika z daty urodzenia. Boją się więc, że po ujawnieniu prawdy czar pryśnie. Ja to rozumiem, dlatego nie naciskam.

Nawet czuję się wyróżniony, gdy kobieta odmawia złożenia podpisu z powodu konieczności wyjawienia daty urodzenia. Traktuje mnie wtedy jak mężczyznę. Niestety, PESEL musi być, takie mamy prawo. Tak sobie myślę, ale może się mylę, że łatwiej byłoby, gdyby podpisy zbierała kobieta.

Karty z danymi trzymam przy sobie i nikomu nie pokazuję. Niektórzy koniecznie chcą poznać datę urodzenia tej czy innej osoby. W piątek jeden z nauczycieli obchodził urodziny, przyniósł cukierki, ludzie składali mu życzenia. Każdy też chciał wiedzieć, które to urodziny, dlatego wymuszali na mnie, abym pokazał jego pesel. Nic z tego, kochani, musicie dowiedzieć się w inny sposób. A swoją drogą zazdroszczę mu, że wygląda tak świetnie, iż nie sposób zgadnąć.