Lista aktywności premiowanych

W rekrutacji do gimnazjum i liceum liczy się mnóstwo rzeczy, a najmniej chyba wyniki egzaminów zewnętrznych. Różnymi duperelami można nabić tyle punktów, że właściwie nie opłaca się uczyć. Wystarczy dobrze pomyśleć.

Uczniowie i rodzice sumiennie czytają listę punktowanych aktywności (tzw. zasady rekrutacji). Zwykle na listę trafiają olimpiady przedmiotowe oraz certyfikaty potwierdzające znajomość języka obcego (do tego się nie przyczepiam), ale też różnego rodzaju konkursy, zawody, wolontariat taki i owaki, inicjatywy lokalne oraz włączanie się w życie szkoły (co to oznacza, decyduje najczęściej autorytarnie wychowawca).

Nieraz komisja rekrutacyjna pochyla się nad grubą teczką zaświadczeń i nie wie, co począć. Uczeń wprawdzie głąb, ale za to jaki aktywista! Niestety, system kandydata przyjął, więc nie ma co dyskutować. Odrzucamy tylko te aktywności, których nie ma na liście aktywności premiowanych (ustala kuratorium i MEN). Męczyłeś się, ale na próżno. Czasem też szkoda ucznia, który po prostu się uczył, a nie kombinował, czym warto się zająć, czym zaś nie warto. Podobno im mniej zdolny uczeń, tym większy kombinator.

Nic więc dziwnego, że od lat trwa nacisk środowisk nauczycielskich na MEN i podległe mu kuratoria, aby radykalnie zmienić zasady rekrutacji do ww. szkół. Niech liczy się wiedza oraz umiejętności, a te najlepiej oddają wyniki egzaminów. Ideałem byłyby oczywiście egzaminy wstępne do gimnazjum i liceum (albo chociaż tylko do liceum). Jeśli jednak ideał jest nieosiągalny, to przynajmniej niech liczą się egzaminy zewnętrzne. I tylko one.