Bez pomocy nauczycieli?

Z niepokojem obserwuję aktywność uczennic z mojej szkoły. Dziewczyny mocno promują Łódź, wymyślają oryginalne projekty, prześcigają się w inicjatywach, a wszystko to robią same i chyba bez pomocy nauczycieli. Przynajmniej w mediach, które poświęcają sporo miejsca tym pomysłom, autorki ani słowem nie wspominają o nauczycielach. Mam nadzieję, że jakiś belfer za tym stoi.

Dziewczyny wymyśliły projekt pt. „Wypłyń na Łódź”(szczegóły tutaj). Inicjatywa powstała w ramach którejś z olimpiad, a zatem jakiś nauczyciel powinien trafić z przydziału. Może od przedsiębiorczości? Inicjatywą zainteresowały się media (tutaj radio, a tutaj prasa). Niedawno z przyjemnością obejrzałem film, jaki o Łodzi nakręciły uczennice (jest tutaj). Jedno tylko nie daje mi spokoju. Czyżby zrobiły całą tę robotę same? Nawet kierowniczką projektu została uczennica – Joanna Marcinkowska. Oj, niedobrze!

Pamiętam, jak kiedyś przyszła do szkoły informacja, że pewien nasz uczeń został laureatem olimpiady. Zadzwoniono z kuratorium, aby pogratulować. Pismo miało przyjść później. Dyrekcja wpadła w panikę. Jaki uczeń, a przede wszystkim jaki nauczyciel? Zaczęło się szukanie winnych. Nikt nic nie wiedział. W końcu po mozolnym śledztwie wytropiono ucznia, który sam zgłosił się do olimpiady, sam przeszedł wszystkie szczeble i sam sięgnął po laur. Nie, drogi uczniu i droga uczennico, tego się szkole nie robi. Bez pomocy nauczyciela proszę się nie pchać na żaden szczyt. Żeby mi to było ostatni raz!