Dzieci śmieci

W pewnej restauracji, chociaż może to za dużo powiedziane, wprowadzono niedawno segregację śmieci. Klienci odstawiają tace i wyrzucają do kosza osobno papier, plastik i pozostałe. Byłem świadkiem, jak dziecko przeczytało napisy i zaczęło postępować zgodnie z nowymi zasadami, ale rodzice usiłowali wyrwać mu tacę i wyrzucić wszystko razem. Dziecko w krzyk.

Wywiązała się niezła awantura, gdyż dziecko – na oko 5-6- letnie – było wyjątkowo uparte. W takiej sytuacji zawsze współczuję rodzicom, że muszą się użerać z własnym potomstwem w miejscu publicznym. Już miałem maluchowi zwrócić uwagę, że starszych należy słuchać bezwzględnie, ale przypomniałem sobie, iż nie jestem w szkole. Co ja się będę wtrącał? Czy to kolega ma problem z uczniami? Niech sobie ludzie sami radzą.

W końcu ojciec poszedł po rozum do głowy, chociaż może to też za dużo powiedziane, i jedną ręką przytrzymał szkraba, a drugą wyrwał mu tacę. Następnie wszystkie śmieci wyrzucił do kosza z napisem „papier” i z dumą wyszedł z lokalu. Maluch ze łzami w oczach popatrzył na mnie. Miałem ochotę powiedzieć mu, że właśnie dostał od ojca niezłą szkołę. W życiu będzie musiał nie raz i nie dwa słuchać poleceń dorosłych, mimo że będą kazać robić rzeczy głupie i nonsensowne, tak jak ojciec przed chwilą. Uszy do góry, ojca, matki, wychowawcy i szefa się nie wybiera.