Studniówki bez rodziców

Nie tylko nauczycieli trudno namówić do udziału w studniówce, także rodzice uczniów bronią się nogami i rękami przed uczestniczeniem w tej imprezie. Tymczasem prawo szkolne zabrania dorosłym dzieciom bawić się bez nadzoru. A może by tak zmienić prawo?

Od kilku dni trwa łapanka na rodziców, którzy zechcieliby czuwać nad zabawą dzieci. Niestety, chętnych prawie nie ma. Moim zdaniem, to zasługa uczniów. Młodzi wybili swoim starym tę obecność z głowy. A jeszcze we wrześniu, dobrze pamiętam, każdy wyrażał chęć uczestniczenia w zabawie swojego dziecka. Myślałem, że trzeba będzie robić losowanie. Niestety, w styczniu już tak dobrze nie jest. Studniówka w tę sobotę, a opieki właściwie nie ma. Nie wiem, jak pięć osób na krzyż utrzyma w ryzach ok. 300 licealistów. Może być zatem gorąco.

Pamiętam, że kiedyś nawet imprezy z okazji 18. urodzin odbywały się pod bezpośrednim nadzorem rodziców. Aż któregoś razu to się skończyło. Zostałem akurat zaproszony na taką osiemnastkę (nauczycieli czasem zapraszano). Wchodzę, pytam, gdzie rodzice, dowiaduję się, że nie ma i nie będzie. Poczułem, że muszę wyjść, bo co ja tu będę robił z nastolatkami. Obawiam się, że podobna przemiana czeka studniówki. Najpierw zostaną wyprowadzeni rodzice, a jak to się uda, ostatnią grupą, której trzeba się pozbyć, będą nauczyciele. Wtedy dopiero zacznie się prawdziwa zabawa!