Szkoła może, ale nie musi

Minister edukacji prosi dyrektorów szkół i nauczycieli, aby nie zostawili zapracowanych rodziców na lodzie. Chodzi o opiekę nad dziećmi, które w okresie przed- i poświątecznym nie mają gdzie się podziać. Szkoła może zorganizować dla nich zajęcia opiekuńcze. Może, ale nie musi.

List Anny Zalewskiej do dyrektorów szkół jest niezwykły. Nie ma w nim formy nakazu – pan każe, sługa musi – jest tylko sugestia. Jednocześnie pani minister przypomina tę oczywistą prawdę, że obowiązku nie ma (minister wie najlepiej). Decyzja co i jak należy do dyrektora placówki. Pod koniec pisma pojawia się zalecenie, aby zareagować na potrzeby dzieci (list tutaj).

Forma listu świadczy, że Anna Zalewska dobrze zna polskiego nauczyciela. Jak mu się coś każe zrobić, to zaraz pojawia się problem. A czy tak stanowi prawo? Czy to należy do moich obowiązków? Wychodzi zaraz, że nie. Co innego, gdy minister prosi i sugeruje, powołując się na potrzeby dzieci. Dzieciom nikt nie odmówi. Mnie aż serce stanęło z wrażenia, gdy czytałem ten list. Jezus Maria, jeśli są gdzieś dzieci, które miedzy Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem nie mogą zostać w domu, tylko muszą szukać schronienia w szkole, to ja zapraszam do siebie. Wprawdzie nie muszę wtedy opiekować się uczniami, ale przecież mogę.