Kogo boją się uczniowie?

Zapowiedzieliśmy uczniom, że ich próbne matury pokażemy rodzicom na najbliższym zebraniu z wychowawcą. W ten sposób próbujemy zmotywować maturzystów do nauki. Tylko czy dzieci, szczególnie dorosłe, boją się swoich rodziców?

Dawniej batem na licealistów były uczelnie. „Ucz się – mówiliśmy – bo nie dostaniesz się na studia.” Obecnie szkoły wyższe biją się o studentów, także te najlepsze. Uczelnie wysyłają do liceów pracowników, aby namawiali do studiowania właśnie u nich. Niedawno gościł w moim liceum przedstawiciel uczelni medycznej, który zapewniał, że duża liczba chętnych na miejsce to fikcja. Maturzyści składają papiery na wszystkich uczelniach tego typu w Polsce, więc liczbę kandydatów na miejsce trzeba podzielić przez liczbę wyższych szkół medycznych, a wtedy poznamy prawdziwe obłożenie. Nawet na wydział lekarski coraz łatwiej się dostać.

Uczelnie obniżają poprzeczkę i w ten sposób robią niedźwiedzią przysługę liceom z ambicjami. Nauczycielom w takich szkołach coraz trudniej jest przekonać zdolnych uczniów, aby przyłożyli się do nauki. Młodzież wie, że na 90 procent kierunków wystarczą jakiekolwiek wyniki. Na kilka trzeba odrobinę się pouczyć, ale bez przesady.

Po co więc szukamy sposobu, aby zmotywować uczniów do nauki? Czy robimy to dla ich dobra? Wątpię. Licea walczą o pozycję w rankingach, dlatego zrobią wszystko, aby mieć wysokie wyniki. Niestety, brakuje pomysłu. „Ucz się dla siebie” – nikogo nie przekonuje. „Ucz się, żeby dostać się na studia” – mocno naciągane. „Ucz się, bo nie zdasz matury” – śmiechu warte. Ostatnią nadzieją są rodzice, którzy jeszcze wierzą, że nauka to potęgi klucz. Tylko czy rodzice coś znaczą dla swoich dzieci?