Przed czy po?

Zwykle najpierw czytamy i analizujemy lekturę, potem oglądamy adaptację. Tym razem zdecydowałem, że będzie odwrotnie. Najpierw klasa obejrzy film, a potem zajmiemy się tekstem tragedii Szekspira. Nie musieliśmy sięgać po stare wersje, gdyż dzisiaj była polska premiera „Makbeta” w reżyserii Justina Kurzela (info o filmie tutaj).

Kino zaoferowało nam nie tylko film, ale także lekcję ze specjalistą z Instytutu Anglistyki Uniwersytetu Łódzkiego, dr Agnieszką Rasmus (info o uczonej tutaj). Nic lepszego uczniów nie mogło spotkać, gdyż prowadząca nie tylko fachowo zajęła się filmem i dramatem, ale także błyskotliwie zwróciła uwagę na niuanse, które nauczycielom raczej nie przychodzą do głowy, a w końcu wywróciła szkolną interpretację do góry nogami. Dla uczniów dobrze, ale dla nauczyciela źle. Właściwie nie ma sensu, abym po czymś takim zajmował się Makbetem na lekcjach, mogę to bowiem robić tylko gorzej.

Zacząłem się więc całkiem poważnie zastanawiać, czy mogę zadecydować, iż uczniowie obejrzeli dzieło na ekranie, więc czytać już nie muszą. Film był zamiast. Nie przed czytaniem lektury czy po, ale po prostu zamiast. Zresztą dr Agnieszka Rasmus przyznała, że w Anglii Szekspir funkcjonuje w formie teatralnej i filmowej. Poznawanie dramatu polega na graniu lub na oglądaniu, jak grają inni. Zmuszanie uczniów, aby ślęczeli nad tekstem utworu teatralnego, to nasz polski wymysł.