Kino czy teatr?

Do kina w ramach lekcji można wybrać się nawet na bardzo kiepski film. Teatr musi się naprawdę postarać, aby uczniowie zechcieli przyjść na spektakl. Nieraz całkiem przeciętny film potrafi wygrać z wartościową sztuką teatralną.

Ostatnio miałem przyjemność zapoznać się z setką całkiem fajnych propozycji teatralnych, zgłoszonych na konkurs im. Jana Dormana (lista zgłaszających tutaj). Wszystkie projekty zostały przygotowane specjalnie dla przedszkolaków bądź uczniów. Aktorzy chcą przyjechać do placówki edukacyjnej, młodzi nie muszą się nawet fatygować do teatru, dzieło dostaną na miejscu na tacy. Twórcom dziewięciu zwycięskich projektów za trud zapłaci budżet państwa – wszystko po to, aby krzewić wśród dzieci i młodzieży kulturę teatralną (info tutaj).

Przedstawienie za darmo i w trakcie lekcji rozwiązuje wiele problemów, ale nie wszystkie. Przydałoby się jeszcze tchnienie ducha teatru, a z tym bywa gorzej. Pamiętam, jak moi uczniowie zachwyceni sztuką złapali na korytarzu dwóch aktorów i zadali im pytanie, o co chodzi w przedstawieniu. Pierwszy aktor powiedział: „K…, nie wiem, ja tu tylko gram”, a drugi: „No, wiesz, k…, takich pytań to ja sobie nigdy nie zadaję”. Po tej konwersacji z aktorami jako cel następnych kontaktów z kulturą cała klasa wybierała kino.