Co może nauczyciel?

Początek roku szkolnego zaowocował licznymi wywiadami z osobami, które radzą nauczycielom, jak mają pracować. Jeden z ciekawszych ukazał się w Głosie Nauczycielskim” i nosi tytuł „Szkoła wiele może” (fragment tutaj).

Nauczyciele nie znoszą, gdy ktoś próbuje nimi pokierować. W ogóle w tym zawodzie tylko jedna rada cieszy uznaniem, a brzmi ona tak: „Chcesz dobrej rady? No to posłuchaj: ‚Nie słuchaj żadnych rad'”. Kto więc decyduje się pouczać nauczycieli, ten albo nie ma pojęcia o naszej grupie zawodowej, albo można mu pozazdrościć tupetu.

W tekście „Szkoła wiele może” rad udziela prof. Jacek Pyżalski, pedagog, którego bardzo cenię. Nie powiem, nieźle się to czyta, np. że trzeba tworzyć pozytywne relacje z uczniami, ale co z tego? Jakiś czas temu miałem na jednej ze swoich lekcji gościa. Popatrzył na klasę, ocenił zachowania uczniów, moją relację z nimi, a potem poradził: „Powinien pan schamieć”. Od razu dodam, że mój gość był równie, no może odrobinę mniej utytułowanym pedagogiem, co prof. Pyżalski. Kogo powinienem posłuchać?

Nauczyciele dostają mnóstwo rad, niestety, sprzecznych. Oczywiście, serce podpowiada mi, aby posłuchać rady Jacka Pyżalskiego i budować pozytywne relacje z uczniami. Gdzieś jednak z boku słyszę podszept, że może ten drugi profesor ma rację. Może korzystniej będzie schamieć? A może po prostu być sobą i nie słuchać żadnych rad?