Sprzątanie lasu

Wszyscy narzekali na brudny las, który przylega do naszego osiedla, więc zarządca zorganizował sprzątanie. W sobotnie przedpołudnie przez dwie godziny mieliśmy zbierać śmieci, a potem zacieśniać więzi społeczne przy grillu.

Jako archeolog amator jestem przeciwnikiem sprzątania lasu. Coś przecież musimy pozostawić przyszłym pokoleniom. Nie wyobrażam sobie, że za tysiąc lat archeologia będzie badać tylko żuchwy i piszczele, natomiast całe materialne dziedzictwo przepadnie z powodu mody na recykling. Niech więc taki sedes, suszarka do włosów, żelazko, lodówka, buty, opona, słoiki itd. leżą i obrastają mchem. Dzisiaj budzą wstręt, a za kilka stuleci będą zachwycać badaczy. Dzięki tym zbiorom otworzy się w przyszłości niejedno muzeum. Myślę, że w czwartym tysiącleciu Polska będzie miała największe zbiory archeologiczne, a wszystko dzięki śmieciom w lasach. Troja pójdzie w zapomnienie, wszyscy będą mówić o kraju nad Wisłą.

Na akcję sprzątania lasu szedłem więc tylko po to, aby dokonać sabotażu i parę śmieci wepchnąć głębiej w mech. Bałem się, gdyż na osiedlu mieszka kilka aktywistek, które zabiłyby mnie, gdyby się dowiedziały, co zamierzam. Moda na recykling zrobiła im wodę z mózgu, więc nawet nie próbuję przekonywać. Na szczęście frekwencja była tak niska (12 osób spośród ok. 3 tysięcy mieszkańców), że mogłem sabotować prawie bezkarnie.

Organizator akcji odczytał instrukcję BHP, dał nam rękawiczki, worek i przydzielił każdemu pas lasu szerokości 10 metrów, a następnie kazał sprzątać. Ludzie wynosili pełne wory śmieci, a ja nic. Tak ocaliłem przed grabieżą jeden pas lasu. Aby jednak nie zostać zdemaskowanym, wyniosłem z drugiego i trzeciego pasa kilka mniej cennych śmieci, ale starą kuchenkę mikrofalową zostawiłem. Wkopałem ją tak głęboko, żeby doczekała prac archeologicznych. Czwarty i piąty pas ocaliłem bez jednej straty. A potem był grill. Frekwencja przy kiełbaskach potroiła się w ciągu kilku minut. Gdy zaczęły przychodzić tłumy, uznałem, że czas na mnie. Zrobiłem swoje, Bóg i historia mnie osądzą.