Kłopoty z feriami

Postanowiłem w ferie odwiedzić rodzinę. Dziecko prawie nie zna krewnych, tak rzadko się widujemy. Warto więc wykorzystać wolne dni na poprawę stosunków rodzinnych.

Na miejscu okazało się, że jest pewien kłopot. Otóż moje dziecko ma wprawdzie wolne, ale krewniacy muszą chodzić do szkoły, gdyż w tej części kraju ferie były wcześniej. Trzeba więc czekać, aż dzieci wrócą ze szkoły, dopiero wtedy można pójść na sanki albo inną zabawę. I to też nie na długo, gdyż przecież trzeba odrobić lekcje.

Jest jeszcze inne wyjście. Można wysłać wszystkie dzieci do szkoły. Niech moja córka zobaczy, jak tutaj wygląda nauka. Niestety, nauczyciele bardzo niechętnie widzą obce dziecko na swoich lekcjach. Nie jest przecież ubezpieczone, jeszcze mogłoby się coś stać, kto będzie za to odpowiadał itp. Lepiej niech poczeka w domu, aż kuzyni wrócą ze szkoły.

Ferie w różnych terminach może są dobre dla biznesu turystycznego, ale dla stosunków rodzinnych są fatalne. Ze swoich czasów uczniowskich pamiętam, że zimą jeździło się do rodziny. Wszyscy mieli w tym samym czasie wolne, więc można było wspólnie coś zaplanować. A teraz jest kłopot. Jeden wuj zaprasza do siebie, ale w połowie stycznia. Wtedy my nie możemy, bo przecież trwa szkoła. Drugi wuj nalega, aby przyjechać pod koniec stycznia, ale u nas jeszcze nie ma ferii. Chcemy więc na początku lutego. Rodzina się zgadza, ale na miejscu okazuje się, że jest kłopot. Miejscowe dzieci chodzą do szkoły, a tylko przyjezdne, czyli my, chcą się bawić. Fatalna sprawa.