Maturzystka pozywa OKE

Maturzystka pozwała Okręgową Komisję Egzaminacyjną – sprawa w sądzie. Dziewczyna uważa, że została skrzywdzona. Nie otrzymała bowiem punktów za kilka dobrze rozwiązanych zadań z testu maturalnego. Przez to nie dostała się na studia (zob. info).

Nie ona pierwsza przekonała się na własne oczy, że egzaminator może nie przyznać punktów za ewidentnie poprawne odpowiedzi. Po ogłoszeniu wyników matury tłumy walą do OKE, aby zobaczyć, jakim cudem wyszło tak mało punktów. W niejednym przypadku winnym okazuje się egzaminator, który się pomylił albo coś przeoczył. Niestety, nawet jak wina sprawdzającego jest ewidentna, OKE najczęściej nie poczuwa się do odpowiedzialności i nie poprawia wyników. Po sprawiedliwość trzeba iść do sądu.

Egzaminatorzy to tylko ludzie, więc popełnienie przez nich błędu należy uznać za coś normalnego. Problemem jest raczej postawa urzędników z OKE, którzy mogliby dać kontrowersyjną pracę do ponownego sprawdzenia, ale tego nie robią. Jak mi powiedział w zaufaniu jeden z nich, nie robią tego, gdyż wywołaliby lawinę wniosków. Odsyłają więc każdego z kwitkiem, aby wśród maturzystów rozeszła się wieść, że nie ma sensu interweniować w OKE, gdyż to nic nie da. Jedynym wyjściem jest przystąpienie do matury ponownie za rok.

Jak widać, desperaci wśród maturzystów się zdarzają, ale bardzo rzadko. A szkoda, gdyż za każdy ewidentny błąd, którego OKE nie chce uznać, należy pozywać te instytucję do sądu. Nie można tolerować niesprawiedliwości. Zresztą jest też druga strona medalu. Wielu egzaminatorów – sami z siebie lub na komendę – uznaje za poprawne odpowiedzi, które są błędne (aby poprawić zdawalność matury). To też jest niesprawiedliwe, może nawet jeszcze bardziej.