Rodzicu, nie wchodź do szkoły

Nigdy nie widziałem w szkole tabliczki „Rodzicom wstęp wzbroniony”, ale sam parę razy miałem ochotę coś takiego wywiesić. W moim liceum nie ma jednak zwyczaju, dlatego się hamuję. Jak donosi „Gazeta Wyborcza”, są szkoły w Polsce, gdzie takie zakazy wiszą w wielu miejscach. Rodzic chciałby wejść do placówki, ale przepisy nie pozwalają (zob. tekst).

Są dwa typy rodziców. Powiedzmy, że dziecko zapomniało kluczy do domu. Wtedy człowiek przyjeżdża do szkoły, wchodzi bezceremonialnie na lekcję, wodzi wzrokiem po sali, szukając swego dziecka, podchodzi i daje klucze. Nawet przepraszam nie powie. W moim liceum to się zdarza, ale bardzo rzadko. Najczęściej rodzic w takiej sytuacji zatrzymuje się na portierni, zostawia tam klucze, a dziecku wysyła wiadomość esemesem, co ma zrobić. Ponieważ większość rodziców w podobnych sytuacjach korzysta z pośrednictwa pracowników szkoły, nie potrzeba zakazywać im wstępu do placówki.

„Wyborcza” alarmuje, że szkół, które zakazują rodzicom wstępu, jest sporo. Podejrzewam, że dyrekcje w tych placówkach mają problem i próbują rozwiązać go w najprostszy sposób, czyli przez wprowadzanie zakazów. To taki polski zwyczaj. Dopiero po czasie okazuje się, że to nic nie daje, a czasem działa wręcz jak płachta na byka. Człowiek widzi, że ma zakaz wstępu, więc wpada z jeszcze większą furią, gdyż myśli, iż jego dziecku dzieje się krzywda. W końcu nauczyciele orientują się, że lepiej rodzicom niczego nie zakazywać, trzeba po prostu postawić na kontakt i dialog.

Czasem jednak sami uczniowie proszą, aby nie wpuszczać rodziców. W moim liceum maturzyści wraz z komitetem studniówkowym zarządzili, że na bal można wejść tylko za okazaniem zaproszenia. Ochrona lokalu będzie więc trzymać z daleka rodziców, którzy chcieliby wejść do środka i popatrzeć, jak się bawią ich dzieci. Ryzyko, że starzy narobią licealistom obciachu, jest tak duże, iż postanowiono sięgnąć po najdrastyczniejsze środki. Mam nadzieję, że wystarczy zakaz i ochrona nie będzie musiała wyrzucać najbardziej upartych rodziców na zbity pysk.