Urlop olimpijski

Szkoła tyle zawdzięcza laureatom i finalistom olimpiad, że powinna im płacić za wyniki. Tak też robi. Ale najczęściej nie pieniędzmi, tylko wolnym czasem. Olimpijczycy mają bowiem prawo do urlopu od szkoły.

Uczeń, który przeszedł szkolny etap olimpiady i został zakwalifikowany do etapu wojewódzkiego, może przez sześć tygodni nie chodzić na lekcje. Może albo uczyć się w domu, albo w szkole pod kierunkiem swojego opiekuna. Wszystko legalnie, gdyż za zgodą i przy pełnym poparciu dyrekcji. Jeśli to się nawet jakiemuś nauczycielowi nie podoba, to i tak nie może się sprzeciwić.

Mniej zdolni uczniowie chodzą na wagary, natomiast zdolni zgłaszają się do jakiejś olimpiady i mają prawo robić ze swoim czasem, co im się tylko podoba. Jedni chodzą na wybrane lekcje, inni w ogóle, po prostu sami decydują.

Prawo do urlopu olimpijskiego bardzo motywuje uczniów do wzięcia udziału w zawodach. Wcale im się nie dziwię. Jako nauczyciel znajduję z olimpijczykami wspólny język. Wszyscy dobrze wiemy, że za wysiłek szkoła płaci przede wszystkim dniami wolnymi, a nie dużymi pieniędzmi. I tak pewnie być musi.