Zaproszenie na studniówkę

Uczniowie zapraszają na studniówkę. Jedni robią to z właściwą kurtuazją, aż szczęka opada z wrażenia, a inni tak, że równie dobrze mogliby człowieka od razu w pysk strzelić – efekt byłby podobny.

Zastanawiam się, którzy zapraszają szczerze. Czy ci, co oszałamiają dobrymi manierami, czy ci, którzy robią to na tzw. odwal się? Zastanawiam się parę lat i nadal nie wiem. Z uczniami nigdy nic nie wiadomo.

Postawię nieśmiertelne pytanie, kto powinien ich nauczyć dobrych manier? Rodzina czy szkoła? Zapewne i rodzina, i szkoła. Podejrzewam, że każda z tych instytucji wypełniła swoje zadanie, czyli wychowała i nauczyła. Problem w tym, że nie zawsze tego samego, co w konsekwencji daje czasem piorunujący efekt.

Zapewne niepotrzebnie narzekam, przecież imprezę poznaje się – parafrazując klasyka – nie po tym, jak się zaczyna, ale jak się kończy. Głęboko wierzę, że tegoroczni maturzyści postarają się, aby koniec ich studniówki był fantastyczny. Jakie wtedy znaczenie będzie miał fakt, że zapraszano elegancko bądź nieelegancko?