Bal sylwestrowy w szkole

W nielicznych szkołach odbędą się huczne bale sylwestrowe, ale odbędą. Częściej w placówkach niepublicznych niż publicznych, gdyż w tych drugich dyrektorzy bardziej boją się donosów. Problemem jest bowiem alkohol, którego w murach szkoły pić podobno nie wolno.

Niejednego sylwestra spędziłem w szkole, a właściwie w różnych szkołach, ale to było dawno, dobrą dekadę temu albo i dwie. Imprezy były przednie, gdyż tanie, szalone i w dobrym, nauczycielskim towarzystwie. Chociaż nie sami nauczyciele tam się bawili, bowiem zdarzało się, że belfer dzielił życie z kimś spoza środowiska i swojego partnera/ partnerkę przyprowadzał. No i wtedy można było pójść o zakład, która branża lepiej tańczy, pije albo zna więcej świńskich dowcipów. Muszę przyznać, że rzadko nauczyciele przegrywali, szczególnie w ww. dyscyplinach. Może działała zasada, że gospodarzom szczęście sprzyja, a może trening czyni mistrza.

Od pewnego czasu ze świecą trzeba szukać szkoły, w której ludzie organizują sobie sylwestra. Są, ale nieliczne, najczęściej daleko, tam, gdzie diabeł mówi dobranoc. Nie będę podawał dokładniejszych adresów, gdyż byłby to bezczelny donos. Wiadomo przecież, że takie imprezy odbywają się w tajemnicy. Wielka szkoda, że budynek szkolny musi być święty nawet wtedy, gdy nie ma w nim żadnych dzieci. To wielkie marnotrawstwo przestrzeni publicznej, która mogłaby posłużyć w dobrym celu. Bo chyba zabawa sylwestrowa, nawet z alkoholem, to nic złego?