Etyka dla jednej osoby

Ciekawe, czy wszyscy dyrektorzy zaplanowali lekcje etyki w swoich szkołach. A powinni. Z dniem 1 września 2014 roku wejdzie bowiem w życie rozporządzenie minister edukacji „w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach”. Zgodnie z nim nauczanie etyki ma się odbywać nawet wtedy, gdy zainteresowany jest tylko jeden uczeń.

Nie o etyce chcę jednak dzisiaj pisać, gdyż to przedmiot upolityczniony i niepotrzebnie skonfliktowany z religią. Chcę poruszyć sprawę innych przedmiotów, które nie są polityczne. W wielu szkołach dojdzie do kuriozum, że etyka będzie prowadzona dla jednego ucznia, natomiast fizyka czy chemia nie zostanie uruchomiona, ponieważ chęć jej nauki na poziomie rozszerzonym wyrazi zbyt mało osób, np. pięć. Zresztą w wielu gminach nawet dziesięć to za mało, aby opłacało się taki przedmiot prowadzić.

Uczniowie w liceach wybierają rozszerzenia. Zwykle od drugiej klasy. Najwięcej osób wybiera historię, polski, geografię, matematykę. Jeśli szkoła jest duża, uzbiera się też spora grupka zainteresowanych biologią czy chemią. Jednak fizyki zwykle chce się uczyć niewiele osób. Tak liczna grupa, jak się to marzy organowi prowadzącemu (najlepiej 25 osób), nie powstanie właściwie nigdzie. Ciekawe, jak zareaguje młodzież, gdy dowie się, że nauczania fizyki nie będzie, bo grupa jest za mała, za to etyka dla jednej osoby będzie. Czy zrozumie, że tu chodzi o politykę, a nie o wiedzę?