Wiedza czy szczęście?

Do mojej szkoły przyszedł kominiarz, aby przynieść szczęście maturzystom. Postanowiłem skorzystać z okazji i poprosić o łut szczęścia także dla mnie. Uczniowie piszą egzamin z matematyki, a ja zagrałbym w totolotka. Czy dałoby radę dać trochę radości belfrowi?

Kominiarz odpowiedział, że specjalizuje się w przynoszeniu szczęścia maturzystom, natomiast od totolotka jest ktoś inny. W ogóle z kominiarzami jest jak z bogami greckimi: każdy ma swój teren i tylko na nim działa. Mogłoby dojść do katastrofy, gdyby bóg maturzystów wziął w opiekę hazardzistów. Jeśli więc chcę mieć szczęście w totolotka, muszę zamówić kominiarza od tych spraw. Nie wolno niczego pomieszać, bo będą kłopoty.

Jeden z naszych nauczycieli gra zawzięcie w totolotka. Matematycy tłumaczyli mu, że prawdopodobieństwo wygranej jest tak niskie, iż nie warto marnować pieniędzy na kupony. Kolega jednak gra, ufając, że w grach nie tylko wiedza się liczy, ale przede wszystkim szczęście. Z maturą jest zapewne podobnie, dlatego na wszelki wypadek co roku dyrekcja zaprasza kominiarza. Nauka nauką, ale losu lepiej nie kusić.