Studniówki bez uczniów

Studniówki przybrały taką formę, że wielu uczniów mówi dość i nie idzie. To nie są pojedyncze przypadki, ale coraz większy protest wobec wynaturzeń balu przedmaturalnego.

Rozmawiałem dzisiaj z uczennicą, z której klasy na studniówkę nie idzie siedem osób. Dlaczego? Po pierwsze, za drogo. Po drugie, to już było. Podobny bal był organizowany po szkole podstawowej, a później po gimnazjum. Także tańczono poloneza i też bawiono się do rana. Trzeci raz to już przesada. Kogo to bawi?

Uczniowie nie chcą płacić za tradycję, która wszystkim obrzydła. Po co organizować wielki bal w drogim lokalu, po co zamawiać obfite jedzenie, po co wynajmować modnego didżeja? Czemu nie może to być skromna impreza w murach szkoły?

Jeszcze więcej uczniów nie poszłoby na własną studniówkę, ale nie chcą tego robić rodzicom. Bo najbardziej na wystawności tego balu zależy właśnie rodzicom. Jako wychowawca i nauczyciel chciałbym spotkać się ze swoimi uczniami na studniówce, ale ze wszystkimi, a nie tylko z tymi, których stać na kosztowne imprezy.