Kryminalne szkoły

Zaparkowałem samochód pod szkołą i byłem świadkiem rozmowy dwojga dzieci: „Mogliby ją chociaż pomalować. Wygląda jak więzienie”. Spojrzałem na budynek i oniemiałem: typowe szare mury więzienne. Szkoda, że śnieg nie sypie, byłoby przyjemniej.

Moje liceum jest pomalowane. Czekaliśmy na to ponad ćwierć wieku, ale się doczekaliśmy. W końcu przestaliśmy wyglądać z zewnątrz jak kryminał. Niestety, wiele innych łódzkich placówek nie ma takiego szczęścia. Musi czekać pół wieku na pomalowanie. Dawniej szarość szkół nie rzucała się tak bardzo w oczy, ale odkąd nawet bloki z płyty zrobiły się kolorowe, budynki szkolne można pomylić z więzieniem. Nawet kraty są w oknach, więc wszystko pasuje.

Wewnątrz również byłoby więziennie, ale pomagają rodzice. Malują też nauczyciele razem z uczniami. Pomalowaliby szkołę w czynie społecznym także z zewnątrz, ale nie pozwalają na to przepisy. Dlatego szkoły wyglądają fatalnie, przynajmniej w Łodzi. Poza kilkoma reprezentacyjnymi placówkami reszta wygląda gorzej niż areszt na ul. Smutnej.