Matura – śmiech czy płacz?

Informator maturalny jest obszerny niczym Biblia, a czyta go się tak łatwo jak Koran w oryginale. Dlatego z radością przyjąłem wiadomość, że MEN umieściło na YouTube krótki film o nowej formule egzaminu. Teraz wszystko jasne.

Sygnał, że taki film powstał, dostałem od zaprzyjaźnionego polonisty. Dowiedziałem się, że w innych szkołach urządzono już seanse filmowe. Do sali gimnastycznej spędza się tyle osób, ile wejdzie. Następnie jeden z nauczycieli tworzy atmosferę, np. krzycząc „Cisza!”. Potem puszcza się film. Skoro inne szkoły tak robią, to i my musimy. Na razie oglądam sam, aby sprawdzić, czy film jest przyzwoity. Sam fakt, że za produkcję odpowiada MEN, niczego nie gwarantuje. Tam też pracują wariaci.

Dzieło składa się z dwóch odcinków – tutaj cz. 1, a tutaj cz. 2. W obydwu występuje tylko jeden aktor. Jest nim dr Marcin Smolik, p.o. dyr. CKE. To trudna rola. Z offu słyszymy głos osoby zadającej pytania. Co do gatunku, to nie mam pewności. Jedni twierdzą, że to tragedia (dopiero teraz opublikowano przykładowe testy do nowej formuły matury), a inni, że to komedia (śmieją się ci, którzy maturę mają dawno za sobą).

Podstawowa jednostka czasu w szkole to 45 minut, czyli jedna godzina lekcyjna. Na krótsze seanse nie opłaca się uczniów zapraszać. Niestety, film jest krótki, gdyż pierwszy odcinek ma 2.40 min., a drugi zaledwie 1.40 min. W sumie to mniej niż pięć minut. Zatem do dyspozycji nauczyciela pozostaje ponad 40 minut. To wspaniale. Film można poprawić, aby miał szkolną długość. Pomyślałem, że w pierwszej części po każdym zdaniu dra Smolika wstawię śmiech, np. coś takiego, a w drugiej części płacz, np. to. Wtedy będzie uczciwie i sprawiedliwie.