Niezdolne dzieci zdolnych rodziców

Zwykle dzieci są mądrzejsze od swoich rodziców. Mama i tata informują czasem nauczyciela, że jak byli w wieku szkolnym, to gorzej się uczyli, mniej potrafili, więcej ściągali, rozrabiali itd. W porównaniu z nimi ich dziecko uczy się bardzo dobrze. A gdyby chciało, mogłoby osiągnąć jeszcze więcej. Niestety, bywa też odwrotnie. Rodzice zdolni, a dziecko tępe.

Rodzic nie musi być geniuszem, aby był w stanie zauważyć, że ma zdolne dziecko. Takie rzeczy się widzi i przyjmuje – czasem na wyrost – już przy pierwszych oznakach talentu. Zdecydowanie gorzej idzie w drugą stronę. Zdolni rodzice mają problem, aby zauważyć, że spłodzili niezdolne dziecko. Niestety, natura bywa przewrotna. Potrafi spowodować, że dorodna jabłoń urodzi zgniłe owoce.

Dobrze jest mieć mniej zdolnych rodziców, którzy podziwiają talent dziecka i cieszą się z każdego sukcesu, jakie odnosi. Źle jest mieć mądrzejszych od siebie rodziców, którzy nie mogą zrozumieć, dlaczego dziecko nie uczy się tak prostych rzeczy, dlaczego nie daje sobie rady w tak banalnych sprawach.

Ostatnio moi znajomi się skarżyli, że dostali od nauczycieli informację, iż poziom wymagań został znacznie obniżony, aby ich dzieci sobie poradziły. Rodzice podnieśli bunt. Starałem się wytłumaczyć, że nauczyciele podjęli słuszną, chociaż bardzo ryzykowną decyzję. W mojej szkole nikt nie jest tak odważny. Wprawdzie od jakiegoś czasu przymierzamy się, aby obniżyć wymagania, ale nigdy byśmy nie powiedzieli tego otwarcie rodzicom. Rodziców bowiem wciąż mamy zdolnych i ambitnych, natomiast z dziećmi bywa różnie. Trafiają się czasem takie, że w niczym nie przypominają swoich starych.