Nauczyciele o pedofilii

Obecność księży w szkołach prowokuje nauczycieli do plotkowania o pedofilii. Zresztą sami księża nieraz pierwsi zaczynają rozmowę właśnie na ten temat. Także uczniowie, gdy tylko jest okazja, wywołują dyskusję o problemie.

Dzisiaj omawiałem „Granicę” Z. Nałkowskiej. Przy okazji wyjaśniania znaczenia tytułu, np. czym jest granica moralna, uczniowie odwoływali się do przykładu wykorzystywania dzieci przez dorosłych, szczególnie księży. Nie sposób w szkole uniknąć rozmów na ten temat.

Księża oraz inni nauczyciele zadają pytania, czy są poza wszelkimi podejrzeniami, czy może coś robią nie tak w kontaktach z dziećmi. Wspominamy czasy, kiedy np. podczas zajęć wychowania fizycznego nauczyciel pomagał uczniom przeskoczyć przez skrzynię, łapiąc niezdarnych za pupę. Ludzie ostrzegają się przed zachowaniami, które prowadzą do przekroczenia granicy.

Skończyły się żarty i głupie reakcje (wstyd w ogóle przypominać, jak komentowano dawniej przypadki pedofilii, jakie dowcipy opowiadano), zaczęła się refleksja, samoocena, poważne podchodzenie do problemu. Widać, że środowisko pedagogiczne potrzebuje dowodu, iż jest czyste i nieskalane. Katecheci potrzebują tego najbardziej. Ponieważ każdy coś tam pamięta, pocieszamy się myślą, że tacy, co łapali za pupę przy skoku przez skrzynię lub przy innych okazjach, już u nas nie pracują.