Gender po bożemu

Gościli u mnie znajomi Francuzi, którzy zapytali, jak to jest w Polsce ze znajomością gender. We Francji bowiem uczy się o tym w szkole, a planuje się stworzenie odrębnego przedmiotu obowiązkowego dla wszystkich. Odpowiedziałem, że w Polsce też się o tym uczy i to nawet bardziej.

Tak się złożyło, że akurat dostałem drogą służbową informację o wykładzie na temat gender. Trochę mnie na początku zdziwiło miejsce – kaplica Sióstr Urszulanek SJK w Łodzi przy ul. Czerwonej 6. Po mszy świętej ks. dr hab. Jan Wolski wygłosi wykład pt. „Ideologia gender – rewolucja antropologiczna i jej konsekwencje”. Mogłem więc pochwalić się przed gośćmi z Francji, że u nas też się uczy o gender. Dlaczego w kościele, a nie w szkole? Być może chodzi o frekwencję. Do szkoły w maju prawie nikt nie chodzi, natomiast dla Pana Boga każdy ma czas.

Niestety, nie byłem wczoraj na tym wykładzie, za co przepraszam mówcę, dyrekcję, kuratorium, wydział edukacji, metodyka, a przede wszystkim swoich uczniów. Nie będę mógł na lekcji przekazać, że „gender to herezja antropologiczna, ideologia schizoidalna i wyzwanie rzucone boskiemu planowi zbawienia”. Nie byłem na tym wykładzie, ponieważ z powodu fatalnej pomyłki w tym samym czasie wyznaczono mnie do roli egzaminatora na ustnej maturze z języka polskiego. Gdybym tylko znał sztukę rozdwajania się, byłbym i tu, i tu. Chociaż – donieśli koledzy – jeśli jak najszybciej nie zapoznam się z tym wykładem o gender, rozdwojenie samo do mnie przyjdzie, czyli schizofrenia. Gdyby więc ktoś dysponował szczegółowymi notatkami bądź nagraniem, to poproszę.