Studniówkowy savoir-vivre

Doświadczeni nauczyciele wiedzą, jak należy zachowywać się na studniówce, ale młodzi mogą nie mieć pojęcia. Zwyczaje szybko się zmieniają, więc to, co uchodziło za bon ton kilka lat temu, dzisiaj może narazić na kłopoty w towarzystwie. Dlatego parę rzeczy warto sobie wyjaśnić.

Nauczyciele nie powinni wchodzić do toalet, gdyż mogą tam natknąć się na uczniów, którym zaszkodziły studniówkowe potrawy. W młodym wieku ludzie są bardzo wrażliwi – tak na żołądku, jak i na honorze, zresztą chyba nikt nie chciałby być obserwowanym, gdy rzyga. Przed pójściem do toalety w dobrym tonie jest zapytać rodziców, do której można albo czy w ogóle można. Jeśli nie, trzeba będzie zawartość pęcherza przynieść do domu. Starzy nauczyciele mają taką wprawę, że przez całą imprezę nie korzystają z ubikacji. Młodszym radzę postąpić podobnie.

Do sali, w której ucztują uczniowie, nie wchodzimy bez zapowiedzi. Niedopuszczalne jest nagłe wtargnięcie. W ogóle najlepiej zrobimy, jeśli ograniczymy swoje kontakty z uczniami do obserwowania, jak ruszają się w takt poloneza, wspólnego zdjęcia, jednego grupowego tańca, gdy zostaniemy trzykrotnie wywołani (za pierwszym razem bym nie reagował). Ewentualny kontakt z młodzieżą dopuszczalny jest w pierwszej godzinie imprezy, a potem należy trzymać się z daleka. Pogadać, potańczyć możemy sami ze sobą albo z rodzicami.

Jak ktoś chce trafić do internetu jako bohater amatorskiego filmu, niech robi na studniówce, co chce. Radzę jednak dobrze się pilnować, trzymać się dyrekcji (dyrekcji dla jaj raczej nie filmują) i zaplanować jak najszybsze wyjście. Jeśli chcemy się bawić do rana, nie chodźmy na studniówki, tylko na dansingi dla osób w wieku 30+. Ten bal, niestety, nie jest nasz, więc zachowajmy się godnie i nie naróbmy szkole wstydu.