Studia prestiżowe i obciachowe

Studenci zaczęli studiować. Jedni kierunki prestiżowe, a inni obciachowe. Tylko co dzisiaj jest prestiżem, a co obciachem?

W Trójce słyszałem pochwały pod adresem wszelkich politechnik. Chwalili zarówno wykładowcy, jak i studenci. A wszyscy na jedno kopyto – że po politechnice jest praca. Dawniej taki argument był uznawany za najbardziej obciachowy. Prestiżowe były te kierunki, które pracy nie gwarantowały, ale za to solidnie odchamiały. Młodzi ludzie z małych miasteczek walili tłumnie na filmoznawstwo, teatrologię albo historię sztuki, gdyż te kierunki gwarantowały 100-procentowe odchamienie.

Jeśli ktoś chciał mieć gwarantowaną pracę, to szedł na najbardziej obciachowe studia, czyli do szkoły policealnej. Natomiast prawdziwe studia nie przygotowywały do pracy, lecz były bramą do lepszego życia. Na studia szło się jak na bal, najlepiej do innego miasta, aby zamieszkać w akademiku, bo wtedy bal był większy. Tak właśnie z Gdańska na studia do Łodzi przyjechał Krzysztof Skiba (zob. bio). Widocznie studia w rodzinnym mieście to był obciach – rodzina blisko, wiadomo, wstyd.

Dawniej człowiek po liceum, szczególnie gdy był z małego miasteczka, mało wiedział i ze wszystkiego był zielony. Więc pierwsze zajęcia na uczelni to był jeden wielki obciach. Właściwie każdy tylko umiał czytać i pisać. W pierwszym tygodniu wszyscy biegali do biblioteki, do teatru i do kina, aby zrozumieć, co wykładowca mówi, oraz na piwo, aby to wszystko wytrzymać. Ponieważ jednak każdy szybko czytał  i bezbłędnie pisał, po miesiącu można już było głównie chodzić na piwo, gdzie zresztą przy co drugim stoliku siedzieli wykładowcy i też pili. Można było pogadać jak równy z równym, czyli prestiż całą gębą.

Było to w czasach, kiedy żadnemu wykładowcy nie przyszłoby do głowy dorabiać i biegać z jednej uczelni na drugą. To bowiem byłby największy obciach. Teraz zaś każdy wykładowca dorabia w wielu miejscach, na piwo nie chodzi, bo niby kiedy, ale winni niskiego poziomu na studiach, odpowiedzialni za chamstwo i prostactwo są oczywiście studenci. Moim zdaniem, zrzucanie winy na studentów to jest największy obciach.