Niedostępne boiska

Bramka na boisku do gry w piłkę przewróciła się na nastolatka i poważnie go poraniła. Dziecko jest w stanie ciężkim (zob. info). Boiska i place zabaw dla dzieci są w tak fatalnym stanie, że zarządcy grodzą je i zamykają. Nieraz zamykają także te miejsca, którym niczego nie można zarzucić. Na wszelki wypadek, czyli aby nie ponosić żadnej odpowiedzialności. A wypadki się zdarzają, zarówno z ciężkimi obrażeniami ciała, jak i śmiertelne.

Nie udostępnia się młodzieży boisk szkolnych. Są one przeznaczone tylko dla uczniów i jedynie podczas lekcji. Tak interpretuje się przepis, że zarządca, w tym wypadku szkoła, odpowiada za bezpieczeństwo grających. Po prostu nikogo nie dopuszcza się do grania i problem z głowy. Szkolny stróż ma w swoich obowiązkach, pod groźbą finansowej kary, pilnowanie, aby żadne dziecko nie weszło na boisko. Nieliczne wyjątki się zdarzają, ale chyba tylko dlatego, że ludzie nie wiedzą, z jak niebezpiecznym ogniem grają. Przecież gdyby dziecku coś się stało, dyrekcji grozi kryminał.

Można, oczywiście, wnioskować, żeby opiekę nad boiskami, także w okresie wakacji i ferii, sprawowali nauczyciele. To nie jest złe rozwiązanie. Sam z chęcią wziąłbym parę dyżurów, a i nauczycielom wf-u nie zaszkodziłoby więcej obowiązków. Jednak to nie zmieni faktu, że miejsca do gier i zabaw są w fatalnym stanie. Gdybyście zobaczyli, jak wygląda boisko w niejednej szkole, to złapalibyście się za głowę. Od lat remont boiska to kluczowy element programu licznych szkół i wielu dyrektorów, ale sprawa nie posuwa się do przodu, bo w budżecie na te sprawy akurat nie ma pieniędzy. Bywają urzędnicy, do których wyobraźni przemawia dopiero śmierć dziecka.

Oby mi język sparszywiał i ręka uschła za to, co napisałem, gdyż nie życzę sobie i nikomu żadnego wypadku. Liczę, podobnie jak wszyscy, że mimo katastrofalnego stanu różnych boisk i placów zabaw, jakoś to będzie. Niestety, jak można się przekonać, niektórzy też na to liczyli i się przeliczyli.