Biją w nauczycieli jak w bęben

Nie tylko media walą w nauczycieli, także naród o nas gęby wyciera. Byłem dzisiaj w barze na piwie. Upał taki, że mężczyźni powinni rozmawiać o kobietach albo o futbolu. Taki też temat chciałem wywołać przy stoliku z obcymi ludźmi, ale zaraz zboczono z niego na nauczycieli. Nie dało się rozmawiać o czymś przyjemnym, gdyż wszyscy chcieli o belfrach. Między innymi jakiś piwosz był zbulwersowany, że jego dziecko jedzie za kilka dni na wycieczkę i musi płacić za swojego wychowawcę. Przecież nauczyciel powinien płacić sam za siebie.

Mnie to akurat nie dotyczy. Ja z tego właśnie powodu nie jeżdżę z uczniami na żadne wycieczki. Po co mam być dla kogoś ciężarem. Niech jako opiekunowie jeżdżą rodzice. Oczywiście na swój koszt, bo przecież niedopuszczalne byłoby, żeby dzieci płaciły za wycieczki obcych rodziców. Niech każdy płaci za siebie. O przyjemnościach nie będziemy rozmawiać, chociaż piwo chłodne, a upał wielki. Nauczyciele są bardziej podniecający.

Cały naród gada dziś o nauczycielach, nawet ta część, która pije piwo, wydawałoby się, lepszy gatunek człowieka. Strach się przyznać do tego zawodu, wstyd powiedzieć, że ma się w rodzinie belfra. To gorsze niż krewny milicjant, komunista czy nawet sekretarz PZPR. Takie były czasy, że ludzie należeli do partii, wujek, czasem tatuś miał legitymację. Polacy komunizowali, wielkie mi co. Ale żeby belfrować? Być nauczycielem – ciężarem dla społeczeństwa? Nie, tego nam nikt nie wybaczy. Upał straszny, we łbie huczy, dlatego, wybaczcie, idę hamować swoje belferskie popędy – może mi jeszcze ten zawód z głowy wywietrzeje .