Nie spóźniaj się na maturę

Dawniej o godzinie rozpoczęcia matury zamykano szkołę i nic już nie dało się zrobić. Następna szansa za rok. Obecnie jest trochę inaczej. Do szkoły można wejść także po rozpoczęciu egzaminu. O tym, czy wpuścić spóźnionego, decyduje przewodniczący zespołu egzaminacyjnego. Raczej wpuści, chyba że trwa odtwarzanie płyty (egzamin z języka obcego). Wtedy nie wpuści, gdyż wejście mogłoby przeszkadzać osobom, które są już na sali. Osoba spóźniona nie pisze dłużej. Dla całej sali jest jednakowy czas zakończenia egzaminu.

Nikt nie powinien się spóźnić na swoją maturę, ale przecież zdarzają się nieprzewidziane okoliczności. Tramwaj może się zepsuć, autobus i samochód mogą trafić na korek. Można utkwić w windzie albo pojechać w przeciwnym kierunku. Noga może skręcić się w kostce, urwać obcas w bucie, głowa znaleźć się w chmurach, samochód może nie zahamować. W takim dniu wszystko zdarzyć się może i spóźnienie gotowe. Zresztą żeby tylko spóźnienie?

Nie tylko uczniowie mają problemy z dotarciem na egzamin. O wiele trudniej przyjść punktualnie na maturę nauczycielom. Niejeden pędzi na łeb na szyję i w ostatniej chwili albo wręcz po czasie wpada do sali. Pół biedy, jeśli nauczyciel jest szeregowym egzaminatorem, gorzej, gdy spóźnia się przewodniczący. Tylka dyrekcja się nie spóźnia. Przychodzi bowiem pierwsza i wychodzi ostatnia. Taka dola dyrekcji.

Jeśli ktoś spóźnił się na maturę z polskiego oraz matematyki i żadnych konsekwencji nie poniósł, teraz niech lepiej uważa. Z wejściem po czasie na egzamin z języka obcego może nie być już tak łatwo.