Jak reagować na reformę?

Najnowsza reforma edukacji wchodzi do szkół w trybie nakazowym, czyli tak samo jak wszystkie poprzednie. Tak samo też nauczyciele reagują, tzn. ostrożną niechęcią i cichym odrzuceniem. Głośno nikt nic nie mówi, chyba że przy papierosie w zamkniętym gronie, bo przecież każdy zestrachany, że zabraknie dla niego godzin. Lepsza więc szkoła byle jaka niż żadna. A zatem jak zwykle reformę będziemy wdrażać, chociaż prywatnie uważamy ją za – delikatnie mówiąc – gównianą.

Warto jednak przemyśleć swoją postawę. I nie chodzi mi wcale o propagowanie ideałów w rodzaju, że nauczycielem powinien być człowiek z charakterem, silnym kręgosłupem moralnym i żelaznymi zasadami. Nie o bohaterstwo mi chodzi. Chodzi mi o to, abyśmy nie przespali chwili, gdy wszyscy się buntują wobec decyzji władz, a tylko nauczyciele są potulni i posłuszni.

Warto wyciągnąć wnioski z tego, jak społeczeństwo zareagowało chociażby na ustawę ACTA. Nawet manifestacja w Suwałkach (akurat byłem wtedy w tym mieście) robiła wrażenie. Być może nastała godzina, kiedy nauczyciele powinni wyciągnąć wnioski z nastrojów społecznych i zrobić coś więcej, niż tylko kwękać, że reforma zła. Zła, ale przecież ją wdrażamy, uczestniczymy w szkoleniach, piszemy programy, czyli popieramy. Jak się reforma nie uda, a na pewno się nie uda, znowu będzie to nasza wina. Nasza wina, bo nie protestujemy.