Nadmiar i brak

Koniec liceów ogólnokształcących i powstanie specjalistycznych zapowiada dzisiaj „Dziennik Gazeta Prawna” (zob. materiał). Analiza skutków reformy bardzo dobra. Chyba chcieliśmy tego, aby dzieci nie uczyły się rzeczy niepotrzebnych. Licea oskarżano, że niby uczą anatomii żaby i pantofelka. Teraz nasze pragnienia się spełniają. Uczeń będzie uczył się tego, co wybrał, a reszty prawie wcale. Marzenia się spełniają i niedługo zaczniemy tego żałować.

Oto przykład. Od dawna środowiska naukowe wołały o przywrócenie filozofii w szkołach średnich. Od września uczniowie będą mieć taką możliwość. Jeśli wybiorą, dostaną w całym cyklu, tj. w klasie drugiej i trzeciej, 240 godzin (tyle ministerstwo przewiduje na rozszerzenie tego przedmiotu). Jednak worek z godzinami nie jest bez dna. Wybór filozofii oznacza rezygnację z innych ważnych przedmiotów, np. fizyki, chemii czy geografii. Nawet jeśli uczeń interesuje się filozofią, to przecież nie w wymiarze czterech godzin tygodniowo przez dwa lata i kosztem wielu innych dyscyplin. Tego nawet Arystoteles by nie zniósł.

Pomysł ze specjalizacją jest dobry, ale twórcy reformy zdecydowanie się zagalopowali. Specjalizacja w liceach jest potrzebna, jednak nie aż taka. To niedopuszczalne, aby uczeń, który decyduje się na przedmioty humanistyczne, czynił siebie analfabetą z przedmiotów ścisłych czy przyrodniczych. Bloki – przyrodniczy dla humanistów i historyczno-społeczny dla pozostałych – nie zlikwidują analfabetyzmu, tylko go pogłębią. Umiaru trzeba i zdrowego rozsądku.

W starym systemie liceów czteroletnich były fakultety, np. dla humanistów dodatkowo dwie godziny polskiego w tygodniu, dwie historii, a dla umysłów ścisłych dodatkowo dwie godziny matematyki, fizyki itd. Inne przedmioty były realizowane, więc nawet z klas humanistycznych można było iść na politechnikę, a ze ścisłych na polonistykę. Po reformie uczeń dostanie taką porcję wybranego przedmiotu, że głowa mu pęknie, a innych zero. Przesada doprowadzi do tego, że uczniom obrzydną przedmioty, które wybrali. Niestety, możliwości zmiany decyzji nie będzie. Sam chciałeś, Grzegorzu Dyndało, to teraz się męcz.