Brzydkie miejsca

W moim liceum trwa Tydzień Kultury Szkoły. Nie ma kartkówek, sprawdzianów ani brutalnego odpytywania uczniów przy tablicy. Zamiast tego są rozliczne imprezy. Dzisiaj był Dzień Patrona, czyli Bolesława Prusa. Trochę się działo.

Uczniowie zainspirowani twórczością Prusa przygotowali prezentacje o brzydkich miejscach w Łodzi. Właściwie nie brzydkich, ale ohydnych, wstrętnych i obrzydliwych. Zrobili to z humorem, więc zamiast płakać, sala pękała ze śmiechu. Na smutną refleksję przyszła pora później. Niestety, mamy w Łodzi tyle paskudnych miejsc, że w Europie nikt nam nie dorówna.

Uczniowie ukazali, co się kryje za reprezentacyjnymi częściami miasta, co znajduje się tuż obok Manufaktury, Politechniki czy Pietryny, jak wyglądają odległe dzielnice. Uważam, że władze Łodzi powinny zaprosić moich uczniów i posłuchać, co mówią i jakie mają propozycje zmian. No, ale która władza słucha młodzieży.

Pokazali się też nauczyciele – był wykład o Prusie jako zapalonym cykliście, wykład o wynalazkach w epoce autora „Lalki” i parę innych wystąpień. Wszystkie świetne, ale uczniów nikt nie przebił.