Liberum veto

Klasa może wyjść ze szkoły, np. do teatru, kina czy muzeum, jeśli wszyscy nauczyciele wyrażą zgodę. Każdy, kto w danym dniu prowadzi z tą klasę lekcję, musi się podpisać, że zgadza się, aby jego lekcja przepadła. Kartka z podpisami trafia do dokumentacji szkolnej.

Zastanawiam się, czy podpis jest tylko czczą formalnością, czy też naprawdę można się nie zgodzić. Zwykle wybrany przez nauczyciela uczeń zbiera podpisy na ostatnią chwilę. Wszystko jest więc ustalone, bilety zakupione, spektakl zarezerwowany, przewodnik opłacony, a tu jakiś belfer mówi „nie”. I co wtedy? Naprawdę klasa zostaje w szkole?

Dla dobra uczniów należałoby odmówić. Spektakl na pewno jest durny, film każdy może obejrzeć w domu, a do muzeum nie warto iść, gdyż właśnie trwa remont głównych pomieszczeń. Człowiek jednak się zgadza, bo przecież w szkole najważniejsze są relacje z kolegami, a nie ewentualne dobro uczniów. Jak napisał ktoś celnie w komentarzach, uczniowie niedługo skończą szkołę, a z kolegami zostanie się na wiele lat. Więc jak nauczyciel chce wyprowadzić klasę ze szkoły, to nie ma co się zastanawiać. Trzeba pisać OK i wszystko gra.