Chałtury edukacyjne

Na czym polega chałturzenie, wyjaśnił dawno temu Gombrowicz: „Ja wyrecytuję wam swoją lekcję, a potem wy wyrecytujecie swoją”. Takie chałtury były przed wojną. Obecnie, niestety, recytuje tylko chałturnik, nic więcej go nie interesuje. Twórca chałtury może mieć do przekazania bardzo ważne rzeczy, nieraz doskonałe i potrzebne, jednak robi to w takiej formie, że ludzie nic z jego pracy nie wynoszą.

Zdarzyło mi się chałturzyć, więc patrzę z przymrużeniem oka na tego typu działania. Dzisiaj jednak uczestniczyłem w takiej chałturze, że prawie przeniosłem się na tamten świat. Otóż bite dwie godziny zegarowe siedziałem na niewygodnym krześle i słuchałem, co się do mnie mówi. Tempo było szybkie, ponieważ mówca starał się czterogodzinny wykład zmieścić w czasie o połowę krótszym. Rozumiałem z tego tyle, że treść jest bardzo ważna i wszystko dostanę nagrane na płycie, więc teraz nie muszę uważać. Wystarczy, jeśli pozwolę prowadzącemu wyrecytować swoją lekcję. Gombrowicz do potęgi po prostu.

Zbawieniem byłaby przerwa, jednak program był tak napięty, że pauza nie wchodziła w grę. A przecież przerwa jest nie tylko po to, aby rozprostować kości, ale by kursanci mieli szansę nawiązać serdeczny kontakt z prowadzącym. Może zechcą o coś zapytać, może chcą pogadać przy kawie, może mają coś takiego do powiedzenia, o czym publicznie wolą nie mówić? W ogóle przerwa jest po to, aby przetworzyć w głowie podane informacje i przygotować umysł do dalszego ciągu. Dobrze wykorzystana przerwa potrafi przemienić chałturę w sensowne spotkanie. Niestety, dzisiejszej chałtury nic nie ratowało.

Prawie przeniosłem się na tamten świat, ponieważ dla mężczyzny po czterdziestce siedzenie na krześle przez kilka godzin stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia. Głupio było samemu robić przerwę, gdyż, po pierwsze, dyrekcja patrzy, a po drugie, prowadzący był kobietą, do tego miłą, elokwentną itd. Gdyby tylko brał pod uwagę nasze możliwości, sprawdzał, czy jego słowa do nas docierają, wszystko byłoby OK. Niestety, pędził, jakby go wszyscy diabli gonili. Na własnej skórze przekonałem się, że więcej znaczy mniej. Dzisiaj znaczyło nawet nic. Byłem na szkoleniu, ale niczego się nie nauczyłem. Cała nadzieja w płytce CD, którą mi obiecano.