Skąd ten stres?

Cała szkoła chodzi zestresowana, zarówno nauczyciele, jak i uczniowie. My musimy oddać dyrekcji rozkłady materiału, plany lekcji wychowawczych i organizacje pracy zespołów przedmiotowych. Do sprawdzenia są też dzienniki oraz arkusze osobowe i masa innych papierów, więc o błąd czy niedopatrzenie bardzo łatwo. Dzieci żyją w obawie przed sprawdzianami, kartkówkami i wzywaniem do odpowiedzi. Dyrekcja też się boi, np. kontroli z zewnątrz albo szalonych rodziców czy też… nie będę kusił losu, lepiej przemilczę.

Im ludzie młodsi, tym bardziej zestresowani. Wcale natomiast nie stresują się najstarsi nauczyciele, tacy, co to pracowali w głębokim PRL-u. W mojej szkole są osoby, którym stuknęło już 40 lat pracy w jednej placówce, czyli u nas, a pracowali wcześniej gdzie indziej. Mamy więc do czynienia z prawdziwymi weteranami. I oni właśnie nie rozumieją, dlaczego tak się denerwujemy. Wszyscy inni biegają niczym zestresowane mrówki, a weterani z uśmiechem od ucha do ucha przemierzają szkolne korytarze.

Przy pewnej okazji ktoś z młodych zapytał jednego z weteranów, jak się pracowało za czasów komuny. Czy ludzie też tak się stresowali. Czy czegoś się bali w pracy? O, tak – odpowiedział weteran – władza mogła aresztować, skazać na więzienie, a nawet rozstrzelać. Kiedyś – dodał z uśmiechem – to był prawdziwy stres, teraz zaś nie ma żadnego powodu, aby się czegoś bać. Więc skąd ten stres?