Z kim do szkoły?

Liczy się nie tylko szkoła jako taka, ale przede wszystkim towarzystwo. Z kim zatem przyjdzie dzieciom chodzić na lekcje w roku szkolnym 2011/2012?

Sześciolatki będą uczyć się razem z siedmiolatkami, do tego często gęsto w klasach 30-osobowych. Pisałem już o tym, że dzięki szkole maluchy przekonają się, iż piekło to inni. Poza tym w klasach I-III realizowany jest program Radosnej Szkoły. Najczęściej wg zasady: klasy ciasne, ale własne.

Nauczyciele, mimo 7-procentowej podwyżki wynagrodzeń, nie pójdą do pracy z uśmiechem na ustach. A wszystko z powodu widma zwolnień i likwidacji szkół. Nieomal każdy traci w tym roku godziny, więc realnie zarobi mniej. Sporo pedagogów uzupełnia godziny w innych szkołach, czyli pracuje w biegu w dwóch lub nawet trzech placówkach. Uczniowie będą więc mieć do czynienia z coraz bardziej zabieganymi nauczycielami.

Szkoły się łączą. W liceach powstają gimnazja, a w gimnazjach licea. Podstawówki ratują się, otwierając oddziały przedszkolne. Starsi chodzą więc do szkoły z młodszymi. Różnice wieku między uczniami robią się coraz większe. Agresja wisi w powietrzu. Będzie więcej monitoringu, więcej kamer, ochroniarzy, krat oddzielających jeden rocznik od drugiego. Czeka nas edukacja za kratami, pod czujnym okiem kamery i pałką ochroniarza.

Rośnie też wściekłość pracowników administracji i obsługi. Ta grupa od lat nie widziała podwyżek. Sekretarka, księgowa, woźna pracują za psie pieniądze. Nieraz niewiele większe od zasiłku dla bezrobotnego czy minimalnej krajowej. Zdenerwowani wyżyją się na uczniach albo nauczycielach, jak tylko trafi się okazja.

A poza tym sami swoi i wszystko po staremu. Znowu będzie pod górkę.