Woźne nie mają godzin karcianych?

Zdarza mi się zostawać w szkole do późna. Realizuję godziny karciane. Jedna taka godzina zamienia się nieraz w dwie lub trzy. Szczególnie przed wystawianiem ocen w klasach trzecich i maturą mój pobyt w szkole się przedłuża. Któregoś dnia, gdy przepytywałem uczniów, weszła do sali pani woźna i zapytała, kiedy kończę. Niestety, tego nie wie nikt, kiedy nauczyciel kończy pracę. Może zostanę do rana? Co innego pracownik obsługi. Ten ma normowany czas pracy i właśnie kończy. Godzin karcianych nie realizuje?

No to niech kończy, pomyślałem, przecież mnie woźna nie jest potrzebna do sprawdzania wiedzy uczniów. Tymczasem miła pani zaczęła zamykać okna w sali. A tego dnia było parno i duszno, kaloryfery grzały. Dlatego zaprotestowałem, prosząc, aby okien nie zamykać. Ja zamknę przed wyjściem. Pani woźna odpowiedziała, że mi nie ufa, bo nauczyciele już jej obiecywali, a potem nie tylko okien nie zamknęli, ale nawet światło zostawili zapalone, za co ona otrzymała karę finansową. Za niedopełnienie obowiązków. Dlatego okna zamknie, światło zgasi, a mnie prosi, abym nie otwierał i nie zapalał. Mam siedzieć w ciemności i duchocie.

Zajęcia skończyłem po minucie. Uprzytomniłem bowiem sobie, że swoją nadgorliwością szkodzę innym pracownikom. Obsługa nogami przebiera, żeby wyjść ze szkoły, ale nie może, ponieważ nauczycielom zachciało się za darmo siedzieć w pracy do nocy. A po co i na co to? Jak człowiek za długo w robocie siedzi, to z przemęczenia przytrafi mu się jakieś uchybienie, np. zostawi otwarte okno albo nie zgasi światła, za co kara będzie. Wprawdzie w szkole jest nocny stróż, ale chyba do jego obowiązków nie należy sprawdzenie, czy okna są we wszystkich pracowniach zamknięte, a światła pogaszone. Nie należy to do jego obowiązków, więc tego nie robi.

Rozmowa z woźną skłoniła mnie do przemyślenia, co należy do moich obowiązków. Nocny stróż siedzi w swojej kanciapie, woźna zamyka okna i gasi światła, a nauczyciel niech przeprowadzi 18 lekcji w tygodniu plus jedną godzinę karcianą i wynosi się ze szkoły, bo inaczej tylko utrudnia innym życie.