Listy do rodziców

Trudno zainteresować rodziców zmianami w oświacie. Większość ludzi stosuje technikę przetrwania i tego samego oczekuje od swoich dzieci. Należy wytrzymać, przecież do końca szkoły niedługo. W następnej będzie lepiej. Byle się dostać i przetrwać.

Nikomu jeszcze nie udało się ruszyć z posad tej bryły świata, jaką są rodzice. Teraz jesteśmy świadkami kolejnej próby. Między ZNP i MEN trwa walka o to, komu uda się pozyskać rodziców. Ta walka o rząd dusz odbywa się przy pomocy korespondencji. Ministerstwo i Związek piszą do rodziców listy otwarte. Najpierw pismo wystosował prezes ZNP (zobacz pierwszy list). Potem list wysłała minister edukacji (zobacz list Katarzyny Hall). Zareagował na to pismo Sławomir Broniarz (zobacz drugi list ZNP).

Co na to rodzice? Mam wrażenie, że albo uciekają w rajską dziedzinę ułudy, fundując swoim dzieciom korepetycje i kursy, albo donosy piszą, żądając zmiany tego czy innego nauczyciela. Jednym słowem, jakoś sobie radzą. Więc co ich mogą obchodzić teraz te listy? Jak rodzice przestaną sobie radzić, to wtedy zainteresują się, co do nich piszą MEN i ZNP. Na razie na tę korespondencję nie spodziewam się reakcji adresatów – trafi jak grochem o ścianę.