Ubiór nauczyciela i ucznia

Planujemy w moim liceum dzień dowolnego ubioru. Obowiązują bowiem u nas w tej dziedzinie pewne restrykcje, chociaż mundurków nie mamy.  Ten jeden jedyny raz każdy będzie mógł ubrać się, jak chce. Nie wiem, co wymyślą uczniowie, ale ja mam problem. Otóż ubieram się od wielu lat tak, jak mi się podoba. Więc jak mam się ubrać w dniu wolności, gdy codziennie ubieram się wg własnego upodobania?

Jeśli chodzi o codzienny ubiór nauczycieli, to nie różni się on w niczym od strojów uczniowskich. Panuje bowiem u nas różnorodność bez ekstrawagancji. Jedni nauczyciele chodzą w marynarkach, eleganckich kostiumach (uczniowie podobnie), a inni zakładają stare sweterki i flanelowe koszule (młodzież tak samo). Tylko siwy włos, łysina albo zmarszczki wskazują, że mamy do czynienia z nauczycielem, a nie z uczniem.

Kiedy zakładam marynarkę, zdarza się, że starsze nauczycielki podchodzą do mnie i mówią, iż tak właśnie powinien ubierać się wychowawca młodzieży. Czasem też wskazują kogoś, mówiąc, że tak natomiast nauczyciel raczej nie powinien się ubierać. A jednak restrykcje w sprawie ubioru dotyczą tylko uczniów, natomiast nauczyciele mogą zakładać na siebie, co chcą. Nigdy też na radzie pedagogicznej nie rozmawialiśmy o tym, jak powinni ubierać się nauczyciele. Omawiamy za to niestosowność stroju uczniów.

W trakcie prawie 17-letniej pracy w szkole miałem na swoim pedagogicznym ciele wszystkie rodzaje strojów, od typowych dla robotnika po nocnej zmianie aż po eleganckie markowe garnitury. Lubię bowiem ubierać się, jak chcę. A skoro mogę, to tak właśnie robię codziennie. Co innego uczniowie, ci muszą ubierać się zgodnie z regulaminem, a raz w roku dowolnie. I właśnie ta dowolność się zbliża, niech więc młodzi zaszaleją.