Nauczyciele spod tablicy i reszta

Nauczyciele nigdy nie stanowili wspólnoty, więc MEN sądzi, że łatwo nas będzie rozbić. Na razie mamy zostać podzieleni na tych spod tablicy i resztę. Pierwsi będą mieć wakacje, ferie oraz pensum, czyli określoną liczbę lekcji do przeprowadzenia, natomiast drudzy zostaną tego pozbawieni. Co to konkretnie oznacza, jeszcze nie bardzo wiadomo. Jak uda się ten podział przeprowadzić, to później zobaczy się, co z podzielonymi zrobić. Szczegóły zmian MEN przygotuje później. Na pewno część dotychczasowych nauczycieli ma mieć gorzej niż obecnie (zob. dyskusję nad propozycjami zmian).

Popierałbym te zmiany, gdybym coś na nich zyskiwał. Jestem w końcu nauczycielem spod tablicy, uczę przedmiotu maturalnego, który jest zdawany powszechnie. Mam więc o wiele więcej pracy za te same pieniądze niż katecheta, wuefista czy bibliotekarz. Popierałbym te zmiany, gdyby mnie czymś skuszono. Tymczasem zamiast obietnicy raju dla nauczycieli kluczowych przedmiotów, rząd straszy nas piekłem. MEN straszy, że wszystkim nauczycielom pogorszy warunki zatrudnienia (powiększy pensum, zabierze wakacje i ferie, unieważni dotychczasowe stopnie awansu, czyli de facto obniży zarobki). Przy okazji daje do zrozumienia, że może łaskawie zgodzić się zostawić część nauczycieli na dotychczasowych warunkach, o ile wystawimy resztę do odstrzału. Właśnie do odstrzału, bowiem zmiana warunków zatrudnienia, np. bibliotekarzy, oznacza zwolnienie co drugiego pracownika (zob. tekst o bibliotekarzu).

Jaki ja mam w tym interes, aby zgodzić się na zdradzenie kolegów? Żebym chociaż coś na tym zyskał, ale nie, powinien podziałać sam strach, że zabrane mi zostanie to, co jest moje od lat. Tymczasem ja mam konkretne oczekiwania zmian, ale na lepsze. Zgodzę się na propozycję, aby oddzielić nauczycieli, którzy pracują pod tablicą, od reszty, jeśli te zmiany na lepsze zostaną mi zaproponowane. Zresztą sam mogę je przedstawić, jeśli MEN nie ma pojęcia. A jak mnie ktoś straszy odebraniem wakacji, ferii i czegoś tam jeszcze, to na mnie to działa jak płachta na byka. Tyram pięć razy więcej niż katecheta czy wuefista, ale nie zdradzę kolegów z powodu strachu, że mi zabiorą to, co mam. Dziś nie zabiorą, a jutro zmieni się minister i wtedy zabiorą. Nie ufam tym, którzy straszą. Nie ufam ministrowi, który nie ma żadnego pomysłu na edukację poza pogarszaniem warunków pracy nauczycieli.