Wycieczki pod kontrolą

Strach ma wielkie oczy, a jeszcze większe, gdy chodzi o bezpieczeństwo własnego dziecka. Rodzice najbardziej boją się o swoje pociechy, gdy te ruszają na wycieczki szkolne. Zwykle wzywa się policję, aby sprawdziła stan techniczny pojazdu i trzeźwość kierowcy. To jednak za mało. Przecież współczesna technika pozwala na dużo większą kontrolę. Wprawdzie od czasu pojawienia się telefonów komórkowych dziecko nie ma szans całkowicie zniknąć z radaru mamusi czy tatusia, jednak wielu osobom taka kontrola nie wystarcza.

Aby zaspokoić szczególne potrzeby rodziców, wymyślono akcję „Bezpieczna wycieczka” (zobacz szczegóły). Właśnie teraz rodzice mogą otrzymać GPS, przy pomocy którego będą na bieżąco sprawdzać prędkość autokaru i miejsce jego pobytu. Jak reklamuje organizator akcji, wystarczy jeden przycisk i policja zacznie gonić autokar. Przydałyby się jeszcze kamery wewnątrz pojazdu, stale skierowane na dzieci, kierowcę i wychowawców, jednak na razie jest to niedostępne. Może w przyszłym roku. Podsłuch też niedługo będzie możliwy.

Zastanawiam się, po co mają jechać z dziećmi ich wychowawcy, skoro są one non stop pod kontrolą rodziców oraz specjalnego centrum monitorowania wycieczki. Może jeszcze ta kontrola nie jest pełna (brak kamer i podsłuchu), jednak gdy wszystkie środki techniki zostaną już zastosowane, naprawdę nauczyciele nie będą musieli się fatygować. Zostaną w szkole i zajmą się nauczaniem tych osób, które nie pojechały na wycieczkę. A jak jakiś rodzic nie ufa technice, zawsze może osobiście czuwać nad bezpieczeństwem dziecka i nie odstępować go nawet na jeden krok.