Błędy w zadaniach egzaminacyjnych

Co roku na egzaminie – zarówno gimnazjalnym, jak i maturalnym – młodzi ludzie muszą zmagać się z błędami w testach. Trudno udzielić poprawnej odpowiedzi, gdy w zadaniu tkwi błąd. Czasem jest on drobny (np. w tym roku było: „Władca Pierścienia”, a powinno być: „Władca Pierścieni”) i nie przekłada się na wynik. Jednak nawet drobne wpadki ośmieszają twórców testu. Przecież pracuje nad nim przez wiele miesięcy cały sztab ludzi (urzędnicy, uczeni, nauczyciele – zwykle kilkadziesiąt osób). Koszty takiego przedsięwzięcia są ogromne. Dlaczego więc nie można zrobić testu, na którym mucha nie siada?

Uważam, że przyczyna tkwi w braku odpowiedzialności za wykonaną pracę. Nigdy właściwie nie wiemy, kto opracował dany egzamin. Nie mówię o ujawnianiu nazwisk wszystkich urzędników, to nie jest bowiem potrzebne. Chodzi mi raczej o poinformowanie opinii publicznej, kto sprawował nadzór nad zespołem, jaki profesor zaakceptował test, który uczony recenzował, kto zadecydował, że nie trzeba już poprawiać. Uważam, że nazwiska kilku najważniejszych osób powinny zostać po egzaminie podane do publicznej wiadomości. Tylko wstyd przed kompromitacją może spowodować, że ludzie wykonają porządnie swoją pracę. Niestety, tak nie jest, więc ludzie chałturzą. Także wybitni uczeni potrafią chałturzyć, szczególnie gdy robią to anonimowo.

Zdarzyło mi się kiedyś do znajomego pracownika OKE powiedzieć: „Słuchaj, kto spieprzył tegoroczną maturę, szczególnie to zadanie?”. A na to znajomy odpowiedział: „Akurat to zadanie jest mojego autorstwa”. Odparowałem: „No dobrze, a kto cię sprawdzał, kto akceptował?” Wtedy padło nazwisko, a mnie szczęka opadła. Ja się dowiedziałem, ale powinna wiedzieć cała Polska. Wtedy skończyłoby się chałturzenie.

Chałturę widać także w tegorocznym teście z wiedzy humanistycznej dla gimnazjalistów. Między innymi jedno z zadań wprowadzało uczniów w błąd, ponieważ dotyczyło tekstu pierwszego (Biblii), a znajdowało się pod tekstem czwartym (fragmentem „Władcy Pierścieni”). Arkusz był tak skonstruowany, że pod każdym tekstem znajdowały się pytania odnoszące się właśnie do niego. Był jednak wyjątek. Zadanie 22 brzmiało: „Streść w 4-5 zdaniach tekst I”. Sporo osób streściło tekst znajdujący się wyżej, czyli „Władcę Pierścieni”, a powinni Biblię. Szczegółowe wyjaśnienie znajduje się tu. Dyrektor CKE zapowiedział, że dla gimnazjalistów nie będzie taryfy ulgowej. Uważam, że taryfy ulgowej  nie powinno być dla twórców tego testu. Dlaczego nie podali dla jasności tytułu dzieła, które uczeń miał streścić? Po raz kolejny przekonujemy się, iż w najważniejszych instytucjach w państwie wszystko stoi na głowie. Już się boję, co będzie za kilka dni na maturze.