Ilu jest zdolnych uczniów?

MEN ma ambitne plany – chce obliczyć, ilu jest w kraju zdolnych uczniów:

„Resort chce wprowadzić jednolity dla całego kraju system wspierania uczniów zdolnych. W tym celu jeszcze w tym roku przeprowadzi ogólnopolską diagnozę. Ma ona określić, ilu w Polsce jest tzw. uczniów zdolnych”. (zob. źródło)

W zamiarze ministerialnych urzędników dostrzegam patologiczne motywacje psychiczne, tzw. paranoiczną potrzebę porządkowania wszystkiego. Jakie znaczenie mają wszelkie obliczenia, jeśli i tak nie ma pieniędzy, aby zaspokoić potrzeby wszystkich ambitnych dzieci? Czy chodzi o udowodnienie, że zdolnych jest mniej, niż myślimy?

Nie znam ani jednego człowieka, ani żadnej instytucji, którzy mogliby rzetelnie zbadać, jaki jest odsetek zdolnych dzieci. Kto będzie badał, jeśli nikt nie jest w tej dziedzinie ekspertem? Przecież liczba zdolnych zależy od przyjętych teorii, a w tej dziedzinie nigdy nie było zgody. A jeśli nawet ktoś ma sensowne pojęcie, czym jest zdolne dziecko, to przecież będzie się trzymał z daleka od wydawania zobowiązujących sądów. Wiemy przecież, że z punktu widzenia systemu edukacyjnego nawet Einstein nie był zdolnym dzieckiem, za to jego przeciętni koledzy ze szkolnej ławki – tak. Czy spodziewamy się, że powstaną listy zdolnych, z nazwiskami i numerami PESEL?

Nie wątpię, że w MEN wymyślą, jak odróżnić zdolnego od niezdolnego. Już widzę roje ekspertów od tego zagadnienia. Eksperci ruszą w teren szkolić nauczycieli, ci następnie będą praktykować nabyte umiejętności w swoich placówkach. A na końcu dyrekcja wezwie nauczyciela-eksperta na dywanik i przekona, że jak chce tu pracować, to liczba zdolnych uczniów nie może być niższa od średniej krajowej. Nie zdziwiłbym się, gdyby większość środków została wydana na obliczenia i diagnozy, do tego błędne, a na autentyczne wspieranie zdolnych uczniów w rozwoju nie było – jak zwykle – już nic.

W każdym razie czym innym jest subiektywne przekonanie, które można weryfikować w ciągu pracy z danym uczniem, a czym innym ferowanie wyroków i podawanie konkretnych danych na papierze. Jeśli Katarzyna Hall nie zrezygnuje ze swoich obliczeń, zapraszam na wizję lokalną do mojego liceum. Niech mi pokaże, jak się oddziela ziarno od plew, bo ja tego nie potrafię, mimo że pracuję na szkolnej niwie już wiele lat.