Kalendarz roku szkolnego po nowemu

Nie pierwsza to i nie ostatnia inicjatywa zmiany kalendarza roku szkolnego. Szczegóły nowej propozycji opisuje dzisiejszy „Dziennik” (zob. tekst). W skrócie chodzi o wprowadzenie tygodniowych ferii jesiennych (na przełomie października i listopada), skrócenie ferii zimowych do jednego tygodnia, skrócenie wiosennej przerwy świątecznej o kilka dni, wprowadzenie dwutygodniowych ferii w okresie matur (czyli tylko dla uczniów szkół, gdzie odbywa się egzamin maturalny), wydłużenie roku szkolnego do 30 czerwca.

Osobiście uważam, że rok szkolny powinien zaczynać się po 15 sierpnia, jednak zdaję sobie sprawę, że data 1 września ma znaczenie historyczne („roku pamiętnego wróg napadł na Polskę z nieba wysokiego”), więc trudno tu o zmiany. Częstsze, ale krótsze przerwy w nauce w środku roku szkolnego to dobry pomysł. Jestem za majowymi dwutygodniowymi feriami dla młodszych uczniów w liceach i technikach, ale pod warunkiem likwidacji trzydniowej przerwy na rekolekcje w marcu. To duży luksus fundować nastolatkom czas na modlitwę, gdy w przeważającej większości wcale tego nie potrzebują. Jestem przeciw skracaniu przerwy wielkanocnej (przypomnę, że są wtedy wolne trzy dni, a wraz z Wielką Sobotą, Niedzielą i Poniedziałkiem – sześć), gdyż to są święta rodzinne, związane z wyjazdami.

Debata nad nowym kształtem roku szkolnego jest bardzo potrzebna. Dlatego inicjatywa dyrektorów śląskich szkół ponadgimnazjalnych to wielka sprawa. Jestem za rozmową, ale przeciw narzucaniu nam rozwiązań przez polityków. W tej sprawie potrzebne są głosy ludzi doświadczonych: nauczycieli, uczniów oraz ich rodziców. Głos kadry kierowniczej oświaty też by się przydał, ale urzędnicy i politycy powinni milczeć i słuchać. Nowa organizacja roku szkolnego ma pomóc nauczycielom w kształceniu uczniów, a nie urzędnikom w przekładaniu papierów i robieniu statystyki czy politykom w prowadzeniu kampanii wyborczych.