Na kłopoty serial i billboard

Urzędnicy MEN wpadli na oryginalny pomysł, aby wpompować pieniądze w serial. Nic tak nie przekona Polaków do oferty edukacyjnej, jak głos z telewizyjnego ekranu. A że to kosztuje ok. 50 tysięcy zł za odcinek, to już całkiem inna bajka. Dobra reklama musi dużo kosztować (zob. tekst o reklamowaniu nauki szkolnej sześciolatków i przedszkoli dla młodszych dzieci).

Budżet MEN nie jest znowu aż tak wielki, aby nim szastać na prawo i lewo. Jeśli więc ministerstwo lekką ręką utopi milion zł w serialach, to czy wystarczy mu na wyposażenie przedszkoli i szkół podstawowych w niezbędne artykuły? Przecież rodzice wzbraniają się posłać sześciolatki do szkół właśnie dlatego, że nie ma w nich warunków do nauki tak małych dzieci.

Rodzice przedszkolaków zrzucają się na zabawki, ponieważ Organ Prowadzący nie daje ani grosza. Zresztą nie daje pieniędzy na nic: ani na kredki, ani na papier, ani na zajęcia z logopedą czy naukę języka obcego. Płatne jest absolutnie wszystko, nawet gimnastyka i przesiewowe badanie słuchu. Trzeba się nawet zrzucić na toner do drukarki, ponieważ OP wykreśla te pozycje z budżetu przedszkola. Czy w serialu będzie mowa o tym, że pobyt dziecka w przedszkolu kosztuje zwykle 300-400 zł miesięcznie, a czasem więcej?

Milion na seriale to nie jest wielka suma, ale gdy się patrzy na wielką nędzę w przedszkolach (a w szkołach bieda jest jeszcze większa), to naprawdę człowiek się zastanawia, gdzie tu sens i logika. Nie zdziwię się, gdy MEN oraz idące w jego ślady powiaty i gminy postawią przed szkołami i przedszkolami billboardy z napisem „Tutaj jest dobrze” i na tej podstawie uznają, że placówkom tym nie są potrzebne żadne remonty. Jak się okazuje, reklama jest nie tylko dźwignią handlu, ale także edukacji.